BIOTHERM Lait Corporel – Pod Lupą
Nie ukrywam swojej miłości do nawilżającego mleczka do ciała Lait Corporel od Biotherm. Niestety, analiza składników obecnych w tym produkcie może rozczarować. Stosowałam mleczko do ciała przez blisko 4 miesiące i odczułam wyłącznie pozytywne rezultaty tej kuracji. Niestety trzeba być szczerym i przyznać, że składniki Lait Corporel są bardzo powszechne, stosowane głównie w tańszych kosmetykach drogeryjnych.
Tutaj płacimy za markę jednak nie można zapominać o tym, że TA MARKA posiada pewne tajniki podczas produkowania swoich kosmetyków. Prawdopodobnie z tych samych składników BIOTHERM jest w stanie zrobić lepszy produkt, niż inna firma. Jednak osobiście nie mogę nazwać mleczka Lait Corporel LUXUSOWYM, biorąc pod uwagę jego skład.
Jest kilka pozytywnych aspektów. Po pierwsze, nie ma parabenów. Dodatkowo są obecne olejki oraz ekstrakty z owoców cytrusowych, które posiadają antyoksydant – witaminę E. To jest bardzo istotne. Niestety pierwsze pozycje na liście składników nie zachwycają.
Lait Corporel – Składniki
Woda, gliceryna, oliwa z oliwek, dimetikon, Glikol propylenowy , Trietanoloamina , Limonen, Palmitynian izopropylu, Olejek z kwiatów pomarańczy, Olejek neroli, Kwas stearynowy, Płynna parafina, Alkohol cetylowy, 2-Fenoksyetanol (konserwant), Kwas palmitynowy, parafina, Sól sodowa chlorku kwasu laurynowego i aminokwasów z owsa, Glikol heksylenowy, karbomer, Monostearynian gliceryny, dimetikonol, Olejek ze skórki grejpfruta, Dehydrooctan sodu, Guma ksantanowa, fruktoza, glukoza, tokoferol, Cytral, Linalol, urea, Wyciąg z kultury bakterii Vitreoscilla, dekstryna, nikotynian heksylu, Sacharoza, kwas glutaminowy, Kwas asparaginowy, alanina, perfumy
1. Woda – kosmetyki, które na niej bazują nie powinny być zaliczane do wyższej półki, ponieważ woda jest bazą większości kosmetyków drogeryjnych. Można myśleć – woda, fajnie, bo tak naturalnie! Niestety jest to błędne myślenie. Woda to pożywka dla drobnoustrojów. W związku z czym, jej obecność w składzie jednoznacznie wskazuje na to, że będą potrzebne jakieś konserwanty (niekoniecznie naturalne i przyjazne dla ciała). Nowoczesne technologie produkcji, także kosmetyków bio, bazują na droższych, trudniej dostępnych składnikach, niż woda. Tymczasem mamy produkt renomowanej marki, który wciąż na wodzie bazuje.
Czy pochodne benzyny mogą się znaleźć na Twojej skórze?
2. Gliceryna – tutaj odczucia mam mieszane. Przede wszystkim ze względu na fakt, że producent kosmetyków nie ma obowiązku podawać sposobu pozyskiwania gliceryny. Tymczasem można ją podzielić ze względu na:
Naturalną – wytwarzaną poprzez zmydlenie tłuszczu roślinnego lub zwierzęcego
Syntetyczną – uzyskiwaną z propylenu, wytwarzanego z benzyny.
Gliceryna to kolejny tani i powszechnie stosowany składnik kosmetyków. Nie ma w niej nic z wyższej półki. Jednak jej obecność w balsamie do ciała da się sensownie wytłumaczyć. Gliceryna bardzo dobrze pochłania wodę oraz łagodzi wysuszające działanie alkoholu etylowego. Jej zastosowanie jest o tyle uzasadnione, że gliceryna ładnie łączy wszystkie komponenty w kosmetyku i zapobiega ich krystalizacji. Jest również konserwantem, zabezpieczającymi przed działaniem drobnoustrojów.
Jej obecność również pozytywnie wpływa na wnikanie składników odżywczych do wnętrza skóry. W mleczku do ciała to właśnie gliceryna odpowiada za długotrwałe uczucie nawilżenia, od którego osobiście jestem uzależniona. Dodatkowo gliceryna chroni skórę przed mrozem i silnym wiatrem, tworząc barierę a także wygładza zmarszczki.
Niestety źródło gliceryny obecnej w danym kosmetyku zazwyczaj nie jest nam znane. Co więcej okazuje się, że nie zawsze jest to źródło roślinne! Jeśli zatem ktoś chce mieć pewność, że nie stosuje kosmetyku z wykorzystaniem tłuszczu zwierzęcego, musi poszukiwać nazwy: „Glycerin vegetal”, czego w składnikach BIOTHERM Lait Corporel nie znajdziemy.
Metody stare jak świat a wciąż brakuje nam badań
3. Parafina – wokół tego składnika krąży wiele mitów. Fakty z chemicznego puntu widzenia wskazują na to, że parafina to mieszanina, która powstaje w wyniku procesu destylacji ropy naftowej. Brzmi strasznie, tymczasem okazuje się, że podobno nie ma się czego obawiać. Dzięki temu, że parafina znajduje się na rynku dość długo, została na wszystkie strony przebadana. Nie zdiagnozowano aby parafina powodowała podrażnienia skóry, czy wykazywała odczyny alergiczne.
Jest ona powszechnie stosowana w luksusowych gabinetach kosmetycznych oraz w wielu kremach i balsamach. Faktycznie nawilża skórę, umacnia lipidową barierę naskórka i przeciwdziała przesuszaniu się skóry. Niestety parafina działa na skórę jak narkotyk na organizm – gdy zaczniesz ją stosować, bardzo szybko odczujesz negatywne skutki zaniechania dalszej pielęgnacji tym właśnie składnikiem. Z tego względu parafina będzie już konieczna do tego, byś poczuła, że Twoja skóra jest naprawdę nawilżona. Przypuszczam, że ta klątwa dopadła też mnie.
Wiele lat stosowałam tanie kosmetyki w nieświadomy sposób. Z pewnością w większości z nich była parafina. Teraz tani drogeryjny balsam na mnie nie działa. Dlatego bardzo przywiązałam się do BIOTHERM Lait Corporel. Patrząc na skład, wiem, że to nie do końca dobre dla mojej skóry ale przecież… po posmarowaniu ciała tym mleczkiem jest tak dobrze i tak przyjemnie.
Wypryski zamiast nawilżenia? To może się zdarzyć
3. Dimetikon – teraz możemy zacząć się bać. Inne nazwy dimetikonu to ang. Dimethicone, Dimethyl silicone, PDMS (polymethylsiloxane).
Dimetikon znalazł się w mleczku BIOTHERM prawdopodobnie dlatego, że w pewnym sensie stanowi barierę ochronną dla skóry. Niestety nie każdy wie, że w tym wypadku jest to jednoznaczne z tzw. działaniem komedogennym. Mam na myśli zatykanie porów skóry, uniemożliwienie jej swobodnego oddychania. Twoja skóra po tym składniku po prostu się dusi! Zatem jeśli po zastosowaniu balsamu, zobaczysz wypryski np. na plecach, niekoniecznie będzie to reakcja alergiczna. Może być to wynik braku możliwości swobodnej wymiany gazowej między skórą a otoczeniem.
Osobiście nie dostrzegłam takiego problemu. Co więcej, nie doczytałam się też żadnej negatywnej opinii odnośnie BIOTHERM Lait Corporel. Tu prawdopodobnie mamy do czynienia z tym, o czym wcześniej wspomniałam – doświadczeniem i kasą producenta. Z tanich składników, które są zastosowane w odpowiednich, prawdopodobnie bezpiecznych dla skóry proporcjach, powstał kosmetyk dobry na każde zło.
4. Glikol propylenowy – to alkohol wodorotlenkowy otrzymywany z ropy naftowej. (Znowu). To co? Odwiedzamy jakiś serwis motoryzacyjny i zamiast w błocie, zaczniemy tarzać się w ropie i benzynie? Bo można stwierdzić, że na jedno wychodzi, skoro to są źródła składników, za które płacimy mniej lub więcej i które potem wcieramy w swoje ciało.
Nie można tego tak postrzegać, bo nie jesteśmy chemiczkami i nawet jeśli coś groźnie dla nas brzmi, niekoniecznie powinno nas faktycznie niepokoić. Póki co warto skupić się na badaniach i jeśli mowa o glikolu, propylenowym, zgodnie z opinią Światowej Organizacji Zdrowia (World Health Organization- WHO), ten składnik jest bezpieczny dla naszej skóry.
Z drugiej jednak strony warto wiedzieć, że powoduje on podrażnienia, gdy dostanie się do oczu, narusza barierę ochronną skóry, może powodować objawy alergiczne a długotrwałe stosowanie glikolu może mieć negatywne odbicie na funkcjonowaniu skóry.
Tutaj jednak trzeba dodać, że nie smarujemy się samym glikolem, lecz miksem składników, które są zestawione przez doświadczonego producenta. Czytając o każdym pojedynczym komponencie balsamu, widać, że co jeden zmajstruje, drugi naprawi. Namawiam zatem do holistycznego traktowania określonego produktu.
Co prawda zamiast Propylene Glycol, chętniej zobaczyłabym w składzie Caprylyl Glycol – dlaczego?
Caprylyl Glycol jest kwasem tłuszczowym związanym z cząsteczką najprostszego alkoholu dwuwodorotlenowego. To składnik dozwolony do stosowania w kosmetykach naturalnych, gdzie nie ma tylu reakcji alergicznych, ile może wystąpić przy stosowaniu Glikolu propylenowego. Niestety, w BIOTHERM Lait Corporel mamy do czynienia z glikolem propylenowym.
Warto ufać czemuś, co groźnie brzmi?
4. Triethanolamine (TEA)
Stosowanie Trietanoloaminy może powodować reakcje alergiczne. Dodatkowo mogą wystąpić podrażnienia oczu, a w przy dłuższym stosowaniu, pojawia się problem wysuszenia skóry oraz odkładania się toksyn w skórze.
5. Alkohol cetylowy – groźnie brzmi ALE tak naprawdę można mu zaufać. To emolient, czyli tłusty składnik, w związku z czym także może wykazywać działanie komedogenne ale nie w dużym stopniu. Każda tłusta substancja zablokuje pory. Alkohol cetylowy poza tym nie ma więcej grzechów. Przede wszystkim zapobiega on nadmiernemu odparowywaniu skóry, przez co pośrednio nawilża. Dodatkowo alkohol cetylowy zmiękcza i wygładza skórę. Został dobrze przebadany i uznano go za bezpieczny składnik obecny w kosmetykach.
Ja zaufałam Biotherm Lait Corporel
Reasumując, skład BIOTHERM Lait Corporel nie zachwyca. Z drugiej strony, osobiście wiem, że kupię go jeszcze raz, dwa a nawet 200 razy, ponieważ po prostu działa. Mam suchą skórę i próbowałam wielu kosmetyków naturalnych. Niezależnie od ceny, od tego w jak dużym stopniu miałam do czynienia z kompletnym brakiem substancji szkodliwych, mało który balsam robi mojej skórze takie dobro, jak Lait Corporel.
Myślę, że warto wiedzieć, co się stosuje jednak z drugiej strony, zamiast z przerażeniem sięgać po produkty dostępne na sklepowych półkach, lepiej zaufać specjalistom. Skoro mamy do czynienia z produktem przebadanym i uznanym za bezpieczny, raczej nie ma większych powodów do strachu. Dodam tylko, że im więcej wiem, tym bardziej wątpię w zasadność stosowania CZEGOKOLWIEK. Wystarczy jednak poranek ze spiętą, suchą, swędzącą skórą, bym zapomniała o wszystkim, co przeczytałam i sięgnęła po to straszne zło, które daje mi ogromne ukojenie. Wybór należy do Ciebie!
Więcej o różnych testowanych balsamach do skóry suchej przeczytasz TUTAJ.
Dominika